Stan gry, o grywalizacji słów kilka

Trudno chyba obecnie o zjawisko w większym stopniu rozpalające wyobraźnię specjalistów z różnych dziedzin – od marketingu po edukację – niż grywalizacja.

Już sama nazwa, stworzona przez Pawła Tkaczyka, autora pierwszej polskiej książki o grywalizacji (zwanej też gamifikacją bądź gryfikacją), pobudza do myślenia – mamy tu do czynienia ze zderzeniem znaczeń słów „gra” i „rywalizacja”, ale przeniesionych ze świata gier do świata realnego. Bo właśnie o to mniej więcej chodzi – o twórcze wykorzystanie mechanizmów znanych z gier komputerowych i fabularnych w sytuacjach, które grami nie są – podczas pracy, na szkoleniach, w trakcie procesu rekrutacyjnego, przy wspomaganiu procesu nauczania. Czy to oznacza kolejną rewolucję w stylu życia i pracy? Czy przeprowadzi motywowanie i coaching na nowy poziom? A może niesie ze sobą spore niebezpieczeństwo?

Praca to zabawa###

Można by pomyśleć, że zjawisko wcale takie nowatorskie nie jest. Przecież już od dawna elementy gier i zabaw były wprowadzane do edukacji szkolnej oraz do szkoleń firmowych. Rewolucyjność grywalizacji polega jednak na tym, że nie ogranicza się ona do tego, by gra była tylko jednym z elementów szkolenia. Przeciwnie, to cały proces szkoleniowy podporządkowany jest zasadom zaczerpniętym z gier. Uczestnicy są w ten sposób dużo bardziej zaangażowani – czują, że zabawa nie jest tylko sztuczką, która ma na celu podtrzymać ich uwagę na nudnym szkoleniu jeszcze przez kilka chwil. Ponadto zastosowanie grywalizacji jest niezwykle szerokie – może ona przynieść imponujące efekty nie tylko w edukacji i szkoleniach, ale także w marketingu, usprawnianiu pracy poszczególnych działów firmy, podczas rozmów kwalifikacyjnych, a nawet przy okazji opracowywania programów mających na celu ochronę zdrowia i środowiska. Wystarczy odrobina fantazji i odwaga niezbędna do tego, by spróbować niecodziennego rozwiązania.

Co decyduje o sukcesie grywalizacji? Dzięki niej każdy z uczestników gry otrzymuje to, czego w pracy bądź w szkole brakuje najbardziej – przyjemność. I to szczególnie pojmowaną przyjemność. Taką samą, jaką odczuwamy podczas pokonywania kolejnych poziomów gry. Piotr Tkaczyk określa ją mianem „frajdy”, a często spotykane w materiałach poświęconych grywalizacji synonimy niemal zawsze oscylują wokół angielskiego słowa „fun”. To nie jest przyjemność, jaką odczuwa się wtedy, gdy dostajemy piątkę z matematyki bądź pochwałę od szefa. To przyjemność, jaką odczuwamy z prowadzenia w grze na Facebooku.

Skala mikro###

Jak to wykorzystać w praktyce? Przykładów jest mnóstwo. Przykładem podręcznikowym jest gra Ribbon Hero, stworzona przez Microsoft w celu uczenia użytkowników pakietu Office jego bardziej złożonych funkcji. Charakterystyczny dla tego oprogramowania spinacz uczył gracza, jak formatować tekst w Wordzie i konstruować funkcje w Excelu, a w nagrodę dawał graczowi punkty. Kto pamięta jeszcze pierwsze zderzenie z nudą towarzyszącą opanowywaniu tych umiejętności w szkole, ten z pewnością doceni innowacyjność metody.

Przykłady na twórczą kontynuację takich pomysłów w ostatnich latach mnożą się w coraz większym tempie. Wiodąca na rynku multimediów edukacyjnych firma Funmedia, znana przede wszystkim z platform gromadzących kursy języków obcych, dodała do swoich produktów elementy grywalizacji – odznaki za pilność, nagrody za rozwiązanie wszystkich zadań z danej lekcji, ranking najlepszych wyników, możliwość pochwalenia się wynikiem na Facebooku. Czy to sprawi, że użytkownicy lepiej nauczą się angielskiego? Nawet, jeśli skoki nie były gigantyczne, z pewnością wzrosła motywacja do systematyczności, a o to właśnie przy nauce języka chodzi.

Skala makro###

No dobrze, ale w tych przypadkach chodzi głównie o to, by zmobilizować pojedynczego pracownika do wykonania jakiejś pracy – nauki angielskiego, obsługi Worda, wklepania treści do CRM-u (takie użycia grywalizacji również pojawiają się w opracowaniach). A jak przenieść zasady znane z gier na cały zespół pracowników, klasę szkolną lub grupę szkoleniową? Z pewnością wiąże się to z opracowaniem całościowej, precyzyjnej strategii (klarowne zasady, jednoznaczny system nagród) oraz ze sporym doświadczeniem. Nie wystarczy sztucznie przenieść zasady z gry do świata realnego – trzeba jeszcze umiejętności dostarczania uczestnikom rozgrywki autentycznej frajdy. Nie jest to łatwa sztuka.

https://www.youtube.com/watch?v=ntVrW-hHGpA#t=289

Dlatego też coraz większą popularnością cieszą się firmy oferujące usługi z zakresu wykorzystania grywalizacji w biznesie i w różnych obszarach funkcjonowania firm. Za przykład może posłużyć polska firma Gamfi, która wykorzystała potencjał, jaki niesie ze sobą grywalizacja, w działaniach marketingowych firm Samsung i HBO, we wspomaganiu sprzedaży przetestowanym w Allegro oraz w obszarze HR – przy okazji współpracy z międzynarodową firmą HAYS. Podobne doświadczenia mają znane na całym świecie firmy takie jak BadgeVille i Foursquare. Nic zatem dziwnego, że zjawisko grywalizacji coraz częściej jest poruszane przy okazji rozmaitych dyskusji o nowych drogach dla polskiej edukacji i biznesu. Trudno zamykać oczy na taki potencjał.

Czy gracz zawsze zwycięża?###

Jak dotąd, większość publikacji poświęconych wykorzystaniu grywalizacji w biznesie utrzymanych jest w tonie bardzo entuzjastycznym. Nic zresztą dziwnego, skoro nawet Gartner przewiduje znaczny wzrost nakładów środków finansowych przeznaczanych na grywalizację przez duże przedsiębiorstwa w najbliższym czasie. A sama wartość rynkowa branży ma wzrosnąć do roku 2018 do 5,5 miliarda dolarów – w ciągu pięciu lat ma być to wzrost dziesięciokrotny. Trudno jednak nie zastanowić się choć przez chwilę – czy aby na pewno nie będą to pieniądze przeznaczane na tresurę w wyścigu szczurów? Czy pracownicy angażowani do działań grywalizacyjnych nie będą nadmiernie manipulowani?

Teoretycy grywalizacji z pewnością odpowiedzą, że nie ma takiej możliwości. Po pierwsze – zmuszenie pracowników do udziału w grze nic nie da, bo nie przyniesie to efektów. By grywalizacja działała, musi być dobrowolna, inaczej nici z frajdy odczuwanej przy zwycięstwie. Po drugie – grywalizacja wdrażana pod przymusem przestaje być grywalizacją. Czy to jednak będzie miało jakiekolwiek znaczenie dla pracownika, który musi wziąć udział w grze, na którą nie ma ochoty?

Rozwiązaniem idealnym, ale przy tym nieco utopijnym, jest zezwolenie na przenoszenie zasad z gry do świata realnego wyłącznie dobrze wyszkolonym i doświadczonym profesjonalistom. Przy wdrożeniu takiego założenia będzie można uznać, że na nowym systemie motywacyjnym każdy skorzysta. Pozostaje tylko trzymać kciuki.

Autor: http://www.profesjonalne-pozycjonowanie.pl/

Cześć!

Chcesz opublikować tekst? Odezwij się do nas
Karolina Michalak Relationship Manager
redakcja@ehandel.com.pl
+48 721 945 134
  • Infoguru Sp. z o.o. Sp. k.

    Wydawca

  • POLAND, Poznań, Truskawiecka 13

    Adres prawny

  • VAT ID 7811967834

    NIP